Wow, nie byłam tutaj od dobrych kilku lat, trochę dziwnie jest tak wrócić i czytać co to siedziało w głowach ponad 8 lat temu. OSIEM LAT, jestem naprawdę zdziwiona ile czasu już minęło.
Nie wiem właściwie dlaczego piszę ten post, ale po przeczytaniu kilku tutaj już zamieszczonych wpisów postanowiłam sklecić kilka zdań i zostawić jakiś ślad swojej wizyty. Może któraś z Was Dziewczyny wróci tu, celowo lub przez przypadek, za jakiś czas, tak jak ja dzisiaj... Przeczyta któryś z postów, uśmiechnie się pod nosem z naszego młodzieńczego języka i miliona emojis albo przerazi ciężkimi, mrocznymi tematami i myślami, które nas wtedy dopadały...
Chciałabym bardzo móc zwrócić się bezpośrednio do tych młodszych nas, tych dziewczyn sprzed kilku lat, które zmagały się z problemami często nas przerastającymi, i po prostu je wesprzeć i przytulić. Ja zrozumiałam to dopiero niedawno, a wydawałoby się, że jestem sporo starsza, niż byłam wtedy. Zrozumiałam, że naprawdę musimy być dla siebie delikatni. Dla siebie samych, dla swoich własnych emocji, myśli i doświadczeń. Bo jesteśmy tylko ludźmi, delikatnymi istotami żyjącymi, które na drodze ewolucji stały się niezwykle inteligentne i zdolne, i tak emocjonalnie wrażliwe... Bądźmy delikatni, zarówno dla innych - co chyba częściej przychodzi nam jednak łatwiej - jak i dla samych siebie. Nie katujmy się własnymi ambicjami, porównywaniem do innych, pruciem do przodu jak tylko najszybciej się da...
Tak chciałabym móc powiedzieć tym młodszym nam, wszystkim młodym ludziom, którzy potrzebują to usłyszeć, że sobie poradzą. Że są tak silne i niezwykłe, że to się w głowie nie mieści. Że jeśli tylko tego chcą, to czeka je cudowna przyszłość i nie potrzebują nikomu udowadniać swojej wartości. Bo ich życie jest tym właśnie - ich życiem, nie kogoś innego, i mogą osiągnąć, zdobyć i zostać kimkolwiek tylko sobie wymarzą. Połową sukcesu, wierzę w to naprawdę, jest wiara we własne możliwości. Niepewność może nawet tylko podświadomie przyczynić się do porażki. A okoliczności, środowisko, ludzie i relacje nas otaczające mogą tylko to spotęgować. Dorastanie jest wystarczająco trudne samo w sobie, a niestety bardzo, bardzo często osoby obok nas nam tego nie ułatwiają. Mnie było naprawdę trudno w tamtym wieku zaakceptować siebie i widzę tego wyraźne skutki obecnie. Przeraża mnie, jak bardzo młodzi ludzie czują się zagubieni i osamotnieni i jak rzadko próbują szukać pomocy. A kiedy już próbują, to nieczęsto zdarza się, że ją naprawdę otrzymają..
Jesteśmy tylko ludźmi, mamy niezwykłe zdolności, potencjał i umysł, ale również wrażliwość.. ta ostatnia bywa dla nas naprawdę zgubna. Ale z drugiej strony myślę, że właśnie ta wrażliwość czyni nas prawdziwie ludźmi. Dlatego napiszę to jeszcze raz, bo chcę, żeby to wybrzmiało, choć podejrzewam, że nikt poza mną tego nie przeczyta: bądźmy dla siebie delikatni. Łagodni, cierpliwi i wyrozumiali. Wiem jak łatwo jest to powiedzieć, jestem tego świadoma, ale teraz nareszcie to wiem. Zajęło mi to kilka lat, niezliczone godziny spędzone na myśleniu, rozmowach, czytaniu... Życie bardzo rzadko jest proste i przyjemne, nie utrudniajmy go innym i nie utrudniajmy go również sobie. Obchodźmy się z nami samymi łagodnie, bo czasami naprawdę wystarczy słowo... albo nawet brak tego słowa.. I pyk, nie ma nas. Traktujmy siebie tak, jak traktujemy tych, na których nam zależy, których kochamy. Bądźmy cierpliwi, wyrozumiali i wybaczajmy sobie tak jak pięknie umiemy wybaczać innym.
***
Aaaa, rozpisałam się jak to ja, nocne godziny sprzyjają rozmyślaniu. To już koniec na dziś, może jeszcze kiedyś tu wrócę.
A moje świnki, gdyby to kogokolwiek zainteresowało, żyją i trzymają się nieźle, skończone w kwietniu 5 i 6 lat, takie z nich starszaki już :)
Pozdrawiam najserdeczniej!♥